Druga tegoroczna runda wyścigów Supermoto, której to organizatorem był Automobilklub Wielkopolski zapisała się w pamięci Karola Mochockiego pod literą „r”, jak „rozczarowanie”. To właśnie uczucie towarzyszyło obrońcy tytułu Mistrza Polski w klasie S1 tuż po oficjalnym ogłoszeniu wyników w tej kategorii, mimo iż obu wyścigach był najszybszy.
Oba wyścigi klasy S1 przebiegły całkowicie po myśli reprezentanta zespołu Wtórpol Racing Team 3S. Pomimo startu dopiero z czwartego miejsca, Czapka zdołał wspiąć się na pierwszą lokatę i obronić ją do końca wyścigu. W drugim biegu było niemalże identycznie – dobry start i konsekwentna, szybka jazda do samej mety. Rozczarowanie nastąpiło na krótko przed uhonorowaniem najlepszej trójki zawodników, kiedy to Karol dowiedział się, że rzekomo popełnił falstart i nałożono na niego karę 20 sekund. W rezultacie w jego ręce trafił puchar nie za pierwsze miejsce, jak się spodziewał zawodnik z Suchedniowa, lecz drugie. Na szczęście w klasyfikacji generalnej miał zapas wystarczającej liczby punktów, aby zachować pozycję lidera tabeli.
Zmagania klasy Open przebiegły już bez nieporozumień. Kierowca motocykla Kawasaki zaliczył w pierwszym wyścigu dobry start, który dał mu prowadzenie. Później jednak wyprzedził go Piotr Kaczorowski i w takiej kolejności przekroczyli linię mety. W drugim biegu Czapeczka ruszył zbyt późno spod gasnących świateł. Następnie przejechał on po motocyklu Jacka Dembińskiego, który wywrócił się tuż przed nim. Mochocki wybronił się od upadku, ale straty nie pozwoliły na dogonienie Kołoczka i Kaczorowskiego, którzy jechali na czele.
„Nie uważam, że popełniłem falstart, ale niestety nie mam dowodów na to. Jeśli nawet tak byłoby, to powinienem zastać poinformowany jeszcze podczas wyścigu. Wówczas, po objęciu prowadzenia, nie starałbym się jedynie bronić, lecz wywalczyć o jak najlepszy czas. Nie może być tak, że zawodnik dowiaduje się o falstarcie 1,5 godziny po zakończeniu wyścigu. Człowiek traci chęć udziału w polskich wyścigach, gdy na najwyższych rangą zawodach dzieją się takie rzeczy.” – skomentował Karol Mochocki.
Chłodniejszym okiem na wszystko patrzy manager zespołu Wtórpol Racing Team 3S. Dla Remigiusza Rutki wynik Karola jest dobry, choć przyznaje on, że nie wszystko było do końca tak, jak być powinno.
„Osobiście nie widziałem momentu startu, ale niemniej jednak uważam, że powinien zostać poinformowany, jeśli zrobił falstart. Tym bardziej, że sam go stopowałem, aby oszczędzał oponę. Dlatego rozumiem irytację Karola decyzją sędziów. Wkładamy w ten sport całe nasze serca, poświęcamy czas oraz spore pieniądze. Mamy prawo wymagać porządku od organizatorów. W końcu są to Mistrzostwa Polski. Pomimo tego uważam, że wyścigi przebiegły po naszej myśli. Klasa S1 jest w tym roku dla nas najważniejsza, a w niej wykonaliśmy plan w 100 procentach. W Open mogłoby być trochę lepiej, ale nie wszystko udało się przewidzieć i chyba nigdy się to nie uda. Choć zawodników w Mistrzostwach Polski było bardzo mało, to jednak każdy z nich stworzył wspaniałe widowisko. Szczególnie podobała mi się jazda Darka Rosika. Kilka razy zagroził on Czapce, próbując wyprzedzić go po zewnętrznej. Taką rywalizację zawsze miło się ogląda.” – powiedział Remik Rutka.
Kolejne zawody o punkty w Mistrzostwach Polski Supermoto odbędą się dopiero 3. lipca na terenie toru Moto-Park w Koszalinie. Przedtem jednak zespół Wtórpol Racing Team 3S ma w planie wyjazd do Czech na tamtejsze zawody supermoto w celach treningowych.
___________________________________
Przygotowanie, dystrybucja, kontakt dla prasy:
Media Motosport Krzysztof Sutkowski; biuro@mediamotosport.pl